W ten sposób możemy obudzić w nim tęsknotę za dobrostanem, w którym funkcjonował. W naszej kulturze mężczyzna powinien być silny, zdecydowany, pewny siebie. Nie przyzwala się mu na oznaki słabości, przeżywanie emocji, a tym bardziej łzy. Bo przecież chłopaki nie płaczą. Mężczyźni wstydzą się poprosić o pomoc. Figlarne i zaskakujące, podkreślą osobowość kobiety towarzyskiej. Mężczyźni najbardziej lubią rajstopki cieliste, które podkreślają piękne kształty nóg. Rajstopki są elementem garderoby, którym można kusić w strojach dziennych, oraz w sytuacjach oficjalnych. Są dopełnieniem stroju biurowego, a także wystrzałowej kreacji Zazwyczaj jako powód zdrady mężczyźni wymieniają znudzenie codziennym życiem z partnerką, brakiem nowych bodźców, rutyna, która zabija w nich uczucia i przywiązania, ale czy na pewno? Trzeba zwrócić uwagę, na jeszcze jedną ważną kwestie dotyczącą wierności w związku. Jest to pewna obietnica, bez względu na ślub lub jego Dodatkowo, może być zwyczajem, szczególnie w świątyniach południowoindyjskich, że mężczyźni zdejmują koszule i przykrywają spodnie i szorty tradycyjnym materiałem zwanym vasthiram. Większość rytuałów w świątyniach północnych Indii jest bardzo prosta. w przeciwieństwie do południowoindyjskich świątyń, które mają . Czegoś takiego jeszcze nie widziałem. Naprawdę. Z kościoła wyszli wszyscy. Co do jednego. W musztrze, w zachowanym szyku. Tak im polecił dowódca. Był letni słoneczny dzień. W niewielkiej miejscowości pod Włocławkiem wszyscy byli już gotowi. Kobiety ubrane w odświętne stroje. Z regionalnymi zdobieniami. Mężczyźni w garniturach. Zmęczeni, bo żniwa w pełni. Ale jak nie przyjść w taki dzień do kościoła? Jak nie powitać takiego gościa? Za kilkadziesiąt minut do maleńkiej parafii w Charłupie Wielkiej przybędzie figura św. Michała Archanioła. W ramach ogólnopolskiej peregrynacji nawiedzi również i te równinne tereny malowniczego zakątka naszego wypełniony po brzegi. Kapłani z sąsiednich miejscowości przyjechali, by pomóc przy sakramencie spowiedzi. Siedzą teraz na trawiastej polanie pod świątynią, na drewnianych krzesłach i jednoczą ludzi z Bogiem. Zdąży każdy sztandarowe gotowe do powitania św. Michała. Podobnie jak cała służba liturgiczna. Wszyscy są akurat nikt się nie spodziewałWśród nich także oni. Stoją pośrodku głównej nawy kościoła. Wyprostowani, z posągowymi minami. Dostojni i eleganccy. Strażacy-ochotnicy. Również w swoich odświętnych strojach. Gdy zacznie się msza, będą stać dalej. W samym środku świątyni. Pomimo zmęczenia i tłoku. Pomimo duchoty i ścisku. Na pewnej chwili jednak stanie się coś dziwnego. Tuż po ewangelii, dowodzący grupą zarządza odwrót. Wychodzą. Wpierw ci stojący najbliżej ołtarza. Potem kolejni. Aż po ostatnich. Ludzie to widzą. Widzi to ksiądz. Widzą ministranci. Chwila konsternacji, ciszy. Niedowierzania. Przecież to niemożliwe…Ludzie robią miejsce. Strażacy opuszczają świątynię w dwuszeregu. Tym razem już bez tupania, bez oficjalnego marszu. W końcu nadal trwa msza. Za chwilę znikają także i z mojego punktu obserwacji. Jeszcze tylko ostania para i koniec. Nie ma. tak to miało wyglądać. Nie tak… Trudno. Pora skupić się na słowach kaznodziei. Rozpoczyna się ich kolejNa trawniku pod świątynią nadal trwają na posterunku. Jest ich pięciu. Każdy z pochyloną głową. Część zasłania twarz dłońmi. Jeden stułą. Słuchają w skupieniu i ciszy. By na końcu po krótkiej nauce, może rozmowie podnieść w górę dłonie i czynić znak krzyża. Rozgrzeszenie. Kapłani spowiadający nadal rozchodzą się. Ustawiają się po kilku do różnych kolejek. Te nie są za długie. Większość parafian zdążyła wyspowiadać się przed mszą. Oni nie mieli jak. Prowadzili wozy strażackie w kolumnie osłaniającej wóz z figurą Michała Archanioła. Na sygnale. Potem brali udział w procesji. Dopiero teraz mogą przystąpić do spowiedzi. Wszyscy. Bez do kratek. Po kolei. Zdejmują strażackie czapeczki. I rozpoczynają. To, po co tu poszedł dowódca. Już skończył. Teraz czeka na pozostałych przy wejściu do kościoła. Od razu inaugurując szyk. Systematycznie dołączają do niego kolejni. Ustawiając się w parach za swoim przełożonym. Po wojskowemu. W milczeniu. Słuchają kazania. Jak wszyscy zgromadzeni przed kościołem. Ci, dla których nie starczyło już miejsca w kolumna strażaków wydaje się być skompletowana, dowódca wychodzi przed szereg. Spogląda w oczy kolejnym podwładnym. Aż wreszcie spokojnym, acz stanowczym tonem pyta.– Wszyscy?– Wszyscy! – odpowiada kilku.– Zatem wracamy!Po chwili ludzie w kościele ponownie muszą się rozstąpić. Mężni strażacy na nowo wchodzą do świątyni. Ksiądz nie skończył jeszcze kazania. Ale na chwilę jakby przerywa, spoglądając znad przygotowanej kartki. Widać, że delikatnie się uśmiecha. Widzi ich. Jakby odmienionych. Niby w tym samym szyku. Ale już i posłuszeństwoWspomni o tym przy następnej mszy świętej. Dziękując strażakom za ich świadectwo. Za to, że poszli. Że ludzie ich widzieli. Że dali świadectwo. Przede wszystkim innym mężczyznom w kościele.– I wiecie, co mi się najbardziej w tym wszystkim podobało? – zakończy z uśmiechem. – To pytanie dowódcy: „Wszyscy?”. Ta ich jedność. Jednomyślność. Posłuszeństwo. I czekanie na ostatniego. Aby wszyscy mogli wrócić na mszę. Oczyszczeni i gotowi. Z takimi strażnikami czuję się też się podobało. Nie, wcale nie odebrałem tego jako przymuszenia któregokolwiek z nich do sakramentu pojednania. Jestem przekonany, że chęć skorzystania ze spowiedzi ustalili między sobą już wcześniej. I gdy tylko nadarzyła się okazja, poszli razem. I razem wrócili. Wszyscy? także:Uczmy naszych synów utraconej sztuki męskościCzytaj także:Kilka słów o męskiej duchowościCzytaj także:Dlaczego on jest spięty bez powodu? O stresie ukrytym u mężczyzn W wywiadzie z cyklu „Święto dobrej książki w internecie 2020” ks. prof. Waldemar Chrostowski wypowiedział się na temat aktualnej sytuacji w Kościele. Zauważył, że zmienia się rozkład sił – jest więcej mężczyzn i powstają męskie wspólnoty, ale pobożność kobiet się zmniejszyła. Jak zaznaczył, ta męska pobudka jest czymś bardzo dobrym, bo mężczyzna potrzebuje także męskiego towarzystwa. „W ostatnich latach widzimy w Polsce przebudzenie mężczyzn. Mężczyźni są inni, kiedy są w kontaktach z kobietami, a inni, kiedy są między sobą, tylko w swoim środowisku. Potrzebują tej odmienności, która pochodzi z męskich przyjaźni, z męskiej lojalności, z męskiego spojrzenia na świat, z męskich potrzeb i wychodzenia im naprzeciw. To jest bardzo ważne” – mówił ks. Chrostowski. Podkreślił przy tym, że kobiety w chrześcijaństwie odgrywają szczególną rolę. „Mamy trzy monoteistyczne: judaizm, chrześcijaństwo i islam. Widzimy, że judaizm i islam to są religie mężczyzn. W meczetach i synagogach widzimy mężczyzn. W meczetach kobiet praktycznie nie ma. W synagogach są, ale dla nich przeznaczone jest miejsce, które w polskie tradycji otrzymało nazwę babiniec. Natomiast chrześcijaństwo, zwłaszcza w wydaniu katolickim i zapewne w prawosławnym zrobiło się religią kobiet. I przez wieki to się utrwaliło, zwłaszcza w polskiej tradycji, że mamy kobiety w kościele. Gdyby kobiety z kościoła usunąć, to zostanie ksiądz, może ministrant, ktoś, kto posługuje w kościele i może kilku, kilkunastu mężczyzn. Myślę, że pod tym względem zaczyna się to zmieniać na dobre”. Ta zmiana ma jednak także negatywną stronę. „Niektórzy mężczyźni w sprawach religijnych i moralnych biorą sprawy w swoje ręce i chcą być w Kościele widoczni. Ale z drugiej strony obserwuję – być może jest to bardzo subiektywne – że słabnie religijność kobiet. Ta pobożność kobiet, którą pamiętam z czasów, kiedy zaczynałem kapłańskie życie, i ta obecna to dwie różne sprawy. Teraz w kościele – i to nie tylko w atmosferze napięć, konfliktów i ataków na Kościół, ale wcześniej – jest coraz mniej dziewcząt. Nie ma tego duszpasterstwa, które wcześniej było bardzo popularne. Widać to na przykład na procesjach Bożego Ciała, na Mszy św., na nabożeństwach. Był czas, że nabożeństwa majowe, czerwcowe, różaniec gromadziły bardzo dużo kobiet. Teraz jest coraz więcej mężczyzn, ale niezbyt szczęśliwe jest to, że ubywa kobiet i dziewcząt” – ocenił ks. Chrostowski. Zaznaczył, że przyczyn tego zjawiska może być bardzo dużo i o różnym stopniu wpływu. Wskazał jednak na dwie podstawowe: kryzys wiary i kryzys moralności. Jak tłumaczył, kryzys wiary potęguje spadek emocjonalnego podejścia do religii. Wzrasta podejście racjonalne, co sprawia, że wiara jest bardziej wymagająca. „Kryzys wiary – otóż kobietom do niedawna jeszcze wystarczyła wiara pełna emocji, uczuciowa. Widać to w polskiej pobożności w pieśniach, kolędach, w nabożeństwach jak «Gorzkie żale», droga krzyżowa, nabożeństwa maryjne. Dziś trudno nam śpiewać te pieśni nie tylko dlatego, że to jest język bardziej staropolski, ale też dlatego że nie do końca oddaje nasze uczucia. Otóż wiara zrobiła się w ostatnich dziesięcioleciach bardziej zracjonalizowana i kobiety bardziej – nie wiem, czy to dobre słowo – racjonalnie patrzą na wszystko. Do tego przyczyniły się też środki masowego przekazu, telewizja, a przede wszystkim internet. W momencie kiedy włączyły się te racjonalne przesłanki, to myślę, że o ile mężczyźni w jakiejś części byli z tym oswojeni, bo mają bardziej taką mentalność i są mniej emocjonalni, o tyle u kobiet ten proces potrzebuje pewnego czasu, potrzebuje pewnej cierpliwości, a być może do niego w ogóle nie dochodzi”. Ks. Chrostowski zaznaczył, że bardzo widoczny jest obecnie kryzys moralności, który dotyka w dużej mierze kobiet. „Druga sprawa to kryzys moralności. Myślę, że pod tym względem dokonało się wielkie pęknięcie, w kobietach chyba większe niż w mężczyznach. Nie wiem, dlaczego tak się dzieje. Gdy się obserwuje życie, myślę, że ostatnie tygodnie powinny nam dać do myślenia. W ostatnich tygodniach wyzwoliła się w niektórych kobietach agresja, takie pokłady agresji i wulgarności, do których – ośmieliłbym się powiedzieć – mężczyźni nie są zdolni, tzn. mężczyznom by to do głowy nie przyszło. Oczywiście, że mężczyźni przeklinają, pewnie więcej niż kobiety, mówią rozmaite brzydkie słowa itd. Ale wydaje mi się, że żaden strajk w wydaniu mężczyzn zwłaszcza dotyczący wartości, a takie manifestacje odbywały się w ostatnich latach, nie odbywałby się w taki sposób, z takimi wulgaryzmami, z takim nasileniem tego brudnego języka, z jakim mieliśmy do czynienia. Myślę, że to powinno dać do myślenia. Dobre kobiety były zszokowane”. Ten kryzys dotyka już młodych kobiet, które nie tylko występują przeciwko prawdziwym wartościom, ale są też agresywne i wulgarne. „Dla mnie szokiem było to, że w tych widowiskach, oczywiście w znacznym stopniu zorganizowanych, opłacanych, sterowanych itd., brały udział dziewczęta, które miały po 16, 18, 20 lat. I one krzyczą, że aborcja to jest prawo kobiety czy jakieś wulgaryzmy. O co w tym wszystkim chodzi? O to, żeby nawet to, co wulgarne weszło do obiegowego języka i żeby w ten sposób zepsuć język. Kiedy zastanawiamy się nad kondycją współczesnych Polaków, myślę, że powinna odbyć się debata wśród kobiet, szeroko pojęta, nie jakaś akademicka, sterowana, opłacana, mająca swoich sponsorów zagranicznych. Tylko rzetelna debata również w obrębie Kościoła, dlaczego coś takiego jest możliwe. Ja rozumiem, że można protestować, mieć inne zdanie, inny światopogląd, mieć inne zapatrywania nawet na sprawę życia nienarodzonego. Ja to wszystko rozumiem, bo się z tym stykałem wielokrotnie, np. w kontaktach z wyznawcami judaizmu, gdzie aborcja jest tak czy inaczej pod pewnymi warunkami dopuszczalna, aczkolwiek to są też ludzie religijni. Ale nigdy nigdzie nie zetknąłem się z takimi pokładami wulgarności jak te, które były i nie przyszłoby mi do głowy to, co usłyszałem, kiedy pod koniec października szedłem przez Krakowskie Przedmieście, Nowy Świat i Świętokrzyską. Oglądałem napisy, zachowania właśnie kobiet, które były dla mnie szokujące” – mówił ks. Chrostowski. Źródło: You Tube / Targi Wydawców Katolickich Cała rozmowa video W Kościele jest tylko kilka uprzywilejowanych grup, które obdarzane są szczególną uwagą. Reszta jest niezauważalnym tłumem wiernych. Historia głosi, że pewnego razu do Kościoła wszedł mężczyzna w czapce. Święte oburzenie ogarnęło zgromadzonych tam wiernych. Z szumu wyłaniały się głosy: "Co za brak kultury!", "Jak on mógł!", "O tym musi wiedzieć biskup!". Jeden z siedzących w pierwszej ławce mężczyzn, korzystając z okazji upomniał swojego syna: "Pamiętaj kochany, zawsze przed wejściem do świątyni zdejmij nakrycie głowy! Bo cię ludzie wytykać palcami będą." Czułe oko proboszcza wyłowiło z niepoliczalnego tłumu wiernych delikwenta w czapce. Przytomnie wezwał do siebie kościelnego, któremu nakazał prędką interwencję. Kościelny posłusznie zszedł do faceta i w te słowa do niego: "Panie, czapkę pan zdejmij, jesteś pan przecież w świątyni!". Tajemniczy mężczyzna nie posłuchał go jednak i dalej czapkę miał na głowie. A wierni, jeśli o kazanie chodzi, to nie słuchali, bowiem cała ich uwaga skupiona była na tajemniczym mężczyźnie w czapce. Kolejna okazja do napomnień nadarzyła się przy zbieraniu tacy. Młody kleryk spróbował wpłynąć na niesfornego wiernego. Delikatnie powiedział mu, że nie wypada mężczyźnie, aby siedzieć w kościele w czapce zdjąć powinien i etykieta nakazuje... Mężczyzna jednak dalej swojej czapki z głowy nie ruszył. Msza się skończyła. Zniesmaczeni wierni opuścili świątynię. Mężczyzna w czapce został. Proboszcz postanowił więc zamienić z zagadkowym panem parę słów i poprosił o wyjaśnienie całej sytuacji. Mężczyzna wyjawił mu swoją tajemnicę: "Drogi księże proboszczu. W naszym kościele jestem prawie codziennie. Siadam zazwyczaj w jednej z ostatnich ławek. Nasze spotkania są piękne, ale dopiero dziś - pierwszy raz - ktoś zwrócił na mnie uwagę. Poczułem, że jestem ważny, że moi współbracia w wierze mnie zauważają. Zostałem też zauważony przez księdza proboszcza. Musiałem was sprowokować, by zwrócić na siebie uwagę - powiedział. Cztery lata temu poszedłem do seminarium. Za każdym razem, gdy przyjeżdżałem do swojej rodzinnej parafii proboszcz wspominał mnie na mszach świętych. Mówił, by wierni modlili się za moje powołanie, by się mną cieszyli. Wierni rzecz jasna byli uprzejmi. Zapraszali na kawę do domu, zaczepiali na ulicy, prosili o pamięć w modlitwie. Na mszach w Krakowie czuję się podobnie jak wspomniany mężczyzna w czapce. Tłum młodych wiernych bywających na "dwudziestkach", u Dominikanów sprawia, że stajemy się wszyscy jednym ciałem, nie ma już indywidualności. Może to dobrze. Nie wiem jak wy, ale ja chcę, by każdy z tego tłumu był wyjątkowy i doceniany. Mam wrażenie, że uwagą osób wyjątkowych obdarzani są jedynie ministranci, dziewczyny ze scholi i członkowie wspólnot. Wierzę, że będę mógł wtedy na spokojnie opowiedzieć mu o swoich problemach. Że ksiądz nie będzie sprawdzał mojego zeszytu do religii, a zapyta mnie raczej, czego mi brakuje w kościele, z czym sobie nie radzę, a co sprawia mi radość. To szansa zarówno dla mnie jak i dla niego. Drodzy duszpasterze, skorzystajcie z okazji i podczas wizyt duszpasterskich wsłuchajcie się w to, co mówią wasi wierni. Drodzy współbracia w wierze, skorzystajcie z okazji i otwórzcie drzwi księżom. Dajcie im poznać, że chcecie być zauważeni. Tworzymy dla Ciebie Tu możesz nas wesprzeć. ^byku93 Pogromca postĂłw Wiek: 28 Doł±czył: 14 Lip 2010 Wysłany: 2010-09-14, 22:21 Jedzenie w czapkach Jak wiadomo jest jeszcze ciep?o i wiele osób chodzi w czapkach z daszkiem. Normalne jest ?e od?ywiamy si?, i tutaj jest pytanie. Czy jecie w takich czapkach, czy ?ci?ganie na por? jedzenia? Nie koniecznie z daszkiem, ale ogólnie. Ja osobi?cie ?ci?gam. Tak zosta?em wychowany i tak zosta?o. Nyksus Hiper wymiatacz AmericanWay ImiÄ™: Oktawian Wiek: 29 Doł±czył: 09 Kwi 2009 Sk±d: Wrocław Wysłany: 2010-09-14, 22:28 Re: Zale?nie gdzie si? je ale zazwyczaj nie ?ci?gam i nie przeszkadza mi w ?aden sposób jak kto? je w czapce. To ma si? nijak do kultury wg. mnie. alpen. Pogromca postĂłw ma?e du?e dziewcz?. ImiÄ™: Klaudia. Doł±czyła: 09 Sty 2010 Sk±d: Wadowice. Wysłany: 2010-09-14, 23:57 ^byku93 napisał/a: jest jeszcze ciep?o Haha, dobre. Mieszkasz w tej samej Polsce, co ja? Przecie? jak idziesz ulic?, jesz kanapke, czy co? tam - to bez przesady, ?e nie mo?esz mie? czapki. Czapki nie wypada mie? na g?owie w czasie posi?ku przy stole, kiedy jesz z innymi. Z odst?pstwami, nie wpadajmy w tak skrajn? etykiete. _________________jak Cie odnale??, gdy nie wiem gdzie szuka? szostol Pogromca postĂłw Doł±czył: 03 Kwi 2009 Wysłany: 2010-09-15, 00:00 Czapek nie nosz?, ale nie przeszkadza mi jak kto? je w czapce. mru Wymiatacz o weso?ym wydechu. ImiÄ™: srola Doł±czyła: 13 Kwi 2009 Sk±d: Sce Wysłany: 2010-09-15, 00:12 Cytat:Przecie? jak idziesz ulic?, jesz kanapke, czy co? tam - to bez przesady, ?e nie mo?esz mie? czapki. Czapki nie wypada mie? na g?owie w czasie posi?ku przy stole, kiedy jesz z innymi. Z odst?pstwami, nie wpadajmy w tak skrajn? etykiete. No dok?adnie. Z reszt? generalnie w "pomieszczeniu publicznym" nie wypada nosi? czapki a co do ma do jedzenia ? nie wiem. _________________ Ludzie, którzy nie potrzebuj? innych ludzi, potrzebuj? innych ludzi, by im okazywa?, ?e s? lud?mi, którzy nie potrzebuj? innych ludzi. Ostatnio zmieniony przez mru 2010-09-15, 00:47, w cało¶ci zmieniany 1 raz Mizantrop VIP Pstrykacz-amator Wiek: 32 Doł±czył: 22 Lut 2009 Wysłany: 2010-09-15, 00:42 s?owia?skie zwyczaje napisał/a:Polacy nie siadali nigdy do jedzenia maj?c czapki na g?owie. Nawet w mróz, gdy siedli do posi?ku, ?egnaj?c si?, zdejmowali czapk? z g?owy, a przywdziewali dopiero po spo?yciu ?niadania, obiadu czy wieczerzy. Obyczaj ten, p?yn?cy z czci dla chleba jako daru Bo?ego, wspólny niegdy? wszystkim warstwom rolniczego narodu, zachowuje dot?d bardzo ?cisle lud wiejski w wielu okolicach kraju. Co innego znaczy?o „czapk? na stole po?o?y?". Czynili to tylko go?cie hardzi lub wielmo?ni. To te? znajdujemy u Rysi?skiego przys?owie z czasów zygmuntowskich: „Kto ma 6 koni w wozie, tysi?c z?otych w szkatule, a pann? we dwu milach, ten mo?e czapk? na stole po?o?y?". Co innego i?? przez miasto w czapce i je?? hamburgera, a co innego i?? do restauracji i je?? w czapce czy w innym miejscu. Zawsze zdejmowa?em czapk? je?li siada?em do sto?u by zje?? danie. To samo tyczy si? budynków publicznych. Nie wiem po co np. w urz?dzie mie? na g?owie czapk? lub w szkol?, nigdy tego nie rozumia?em. _________________"Z rado?ci? witaj powa?ne, trudne i skomplikowane problemy. To w nich kryj? si? najwi?ksze mo?liwo?ci" - Ralph Marston ,,Mo?e nie najwa?niejsze jest chcie? i?? z kim? do ?ó?ka, ale chcie? wsta? nast?pnego dnia rano i zrobi? sobie nawzajem herbat?.” -Janusz Leon Wi?niewski miniX Pogromca postĂłw Emerytowany Dj ImiÄ™: miniX Wiek: 34 Doł±czył: 20 Lis 2009 Sk±d: Wroclaw/Toronto Wysłany: 2010-09-15, 01:36 Ja zawsze zdejmuje czapke gdy jem. Tak mnie nauczyli w domu, i tak mi zosta?o. Ostia VIP Doł±czyła: 02 Lut 2009 Wysłany: 2010-09-15, 08:32 A ja nawet nie wiem, jak mo?na je?? w czapce. Przecie? to niewygodne. sydnej Pogromca postĂłw Last White Hope Wiek: 32 Doł±czył: 29 PaĽ 2009 Sk±d: Leszno Wysłany: 2010-09-15, 13:34 Kiedy? nosi?em czapki i o ile w pomieszczeniach oczywi?cie je zdejmowa?em to jedz?c na dworze jako? w ogóle si? nad tym nie zastanawia?em i szama?em w czapeczce. Straho Pogromca postĂłw ImiÄ™: Jac?aw Wiek: 33 Doł±czył: 04 Wrz 2008 Wysłany: 2010-09-15, 14:25 Zacznijmy od tego, ?e czapki s? elementem garderoby, który rzadko nosz?. Jestem wygolony do ?ysa, do samej skóry przez co s? nie wygodne. A co do tematu - nie, nie jem w czapce. Norbs93 Pogromca postĂłw the boy next door ImiÄ™: Norbu$ Wiek: 28 Doł±czył: 10 Cze 2009 Wysłany: 2010-09-15, 16:38 Nazwa tematu skojarzy?a mi si? z tym,?e kto? pos?uguje si? czapk? jako talerzem,ale nie wa? nie jadam w czapkach z daszkiem,bo takich nie nosz?,ale je?li by kto? jad? w czapce to absolutnie nie ma sprawy,pe?na tolerancja na takie b?ahostki. ojzu Pogromca postĂłw .|. ImiÄ™: Les?aw Doł±czył: 05 Gru 2009 Wysłany: 2010-09-15, 22:58 ^byku93 napisał/a:Ja osobi?cie ?ci?gam. Tak zosta?em wychowany i tak zosta? równie?, z tego co s?ysza?em, to ?ydzi nie rozstaj? si? ze swoimi jarmu?kami podczas jedzenia nawet. _________________You are not in the sudoers file. This incident will be reported. erwin StaĹ‚y User Doł±czył: 22 Mar 2010 Wysłany: 2010-09-15, 23:01 Te? zdejmuj? zdecydowanie. Wyniesione z domu. I na stole k?a?? te? nie k??d?. I te? s?ysza?em, ?e tylko ?ydzi jadaj? w czapkach na g?owie. mist Hiper wymiatacz Doł±czyła: 31 Sie 2010 Wysłany: 2010-09-16, 16:18 Przecie? jak si? wchodzi do jakiego? pomieszczenia to raczej automatycznie ?ci?ga si? czapk?.. przynajmniej tak mi si? wydaje.. wi?c i je si? bez niej. Ale na dworze w ?yciu nie ?ci?gn??abym jej np. do jakiego? hot-doga. Bo i po co? Quku?ka Pogromca postĂłw 'taka katarynka' Wiek: 31 Doł±czyła: 21 Mar 2010 Sk±d: Warszawa Wysłany: 2010-09-16, 18:37 Nie nosz? czapek. Ale jak si? zdarzy to: mist napisał/a:wi?c i je si? bez niej. Ale na dworze w ?yciu nie ?ci?gn??abym jej np. do jakiego? hot-doga.

dlaczego mężczyźni zdejmują czapki w kościele